czwartek, 9 października 2014

Ocalić od zapomnienia - Azyl P


Właściwie to ten wspominkowy wpis mógłbym zatytułować „Zespół, przeciwko któremu stał los”. Zaczynało się pięknie, ale historia miała inne plany dla muzyków z Szydłowca.
Azyl P - źródło http://userserve-ak.last.fm/serve/500/46054641/Azyl+P+0f6f65b87b.jpg
 
Tam właśnie, w 1982 roku, czterech zapaleńców powołało do życia twór, który miał nagrać utwory wchodzące do kanonu najchętniej granych piosenek polskiego rocka tamtych czasów. Pochodzili z zespołów The Pockets i Rezerwuar. Byli to:

Andrzej Siewierski (wokal, gitara)

Leszek Żelichowski (gitara)

Darek Grudzień (bas)

Marcin Grochowalski (perkusja)

Głównie dzięki ciekawemu wokalowi Siewierskiemu, ale też mocnym i dojrzałym aranżacjom muzycznym, kapela porównywana była z gigantami hard i glam rocka, Slade. Faktycznie, słuchając debiutanckiego krążka „Live” z 1985 roku można odnieść wrażenie, że angielscy koledzy po fachu odcisnęli w tym czasie mocne piętno w umysłach naszych bohaterów.

Początki były genialne. Już w rok po powstaniu, Azyl P zajął drugie miejsce w Ogólnopolskim Turnieju Młodych Talentów. Ciekawostką jest, że nie przyznano wtedy miejsca pierwszego, na środkowym stopniu podium umieszczony został też Klaus Mittwoch. W nagrodę ekipa mogła nagrać cztery utwory w profesjonalnym studio nagraniowym Tonpress. Uwiecznione zostały „Twoje Życie” i „Chyba Umieram”, a po pewnym czasie także „Och Lila” i „Kara Śmierci”. Między tymi dwiema sesjami, po sukcesie „Chyba Umieram” (np. ósme miejsce na Liście Przebojów Trójki), decyzję o opuszczeniu zespołu i kraju podjął Leszek Żelichowski. Jego miejsce zajął, współpracujący do tej pory z grupą Madame, Jacek Perkowski. „Och Lila” okazał się jeszcze większym hitem, trafił bowiem na wspomnianej już Liście na lokatę trzecią. Dynamiczny i pełen energii oraz zachodnich wpływów numer sprawił, że Azyl P stał się rozpoznawalną w całym kraju marką.
                                             Azyl P "Chyba Umieram" - źródło Youtube

Na łamach portalu naszszydlowiec.pl znaleźć możemy szereg wywiadów, w których przyjaciele i koledzy ze sceny wspominają Andrzeja Siewierskiego i Azyl P (cytowane w całym wpisie wywiady pochodzą właśnie ze strony naszszydlowiec.pl). O początkach zespołu i stosunkach z wokalistą, tak opowiada Marcin Grochowski:

„tak naprawdę inicjatorami powstania nowego zespołu, którego nazwa powstała właściwie tuż przed eliminacjami do Ogólnopolskiego Turnieju Młodych Talentów był Andrzej Siewierski i ja. Wtedy graliśmy w dwóch różnych zespołach a chcieliśmy grać razem. W zespole, w którym ja grałem muzycznie dobrze rozumiałem się z Darkiem Grudniem. Andrzejowi dobrze grało się z ówczesnym gitarzystą jego zespołu Leszkiem Żelichowskim.”

„Andrzej to był zdolny facet, zawsze byłem pełen podziwu dla niego, piosenki przychodziły mu do głowy tak łatwo, brał gitarę do rąk i po prostu grał.”

Rok później, w 1984, umocnili się na pozycji rockowego lidera dzięki kompozycji „Mała Maggie”. Pierwsze miejsce w Programie Drugim Polskiego Radia oraz stopień drugi w Trójkowej Liście, tylko potwierdziły ogromne możliwości Szydłowieckiej ekipy. Już wtedy jasne było, że nadchodząca powoli płyta rozejdzie się jak świeże bułeczki.

Muzycy ruszyli w dużą trasę koncertową.

„Lata osiemdziesiąte to bez wątpienia najlepsze czasy dla polskiej muzyki rockowej, na koncerty przychodziło mnóstwo fanów, graliśmy wtedy naprawdę dużo, najczęściej po dwa koncerty jednego dnia w jednym mieście…” wspomina Grochowalski.

W jej trakcie nagrywali utwory na pierwszego longplaya „Live”. Niestety, jak to ze świeżymi bułeczkami bywa, nigdy nie jest ich tyle, ilu chętnych by je schrupać. Tak dokładnie przedstawia się sprawa „Live”. Dość niski nakład spowodował, że wieli fanów musiało obejść się smakiem.

Nie ostatni raz przyszło rockmanom zmierzyć się z opieszałością i niechęcią przemysłu muzycznego. W 1985 roku stacje radiowe mocno ograniczyły promocję dwóch nowych singli: ”I Znowu Koncert” i „Nic Więcej Mi Nie Trzeba”. Frustracja w zespole rosła. Postanowiono jednak przekuć ją w zawodową złość i władować w nagranie pierwszej płyty studyjnej. „Nalot”. Dokonali tego w Teatrze Stu w Krakowie w niespełna 40 godzin. Materiał był mocny, a teksty dość bezpośrednio krytykowały realia ówczesnego stanu państwa i rodaków. Wydano jedynie 1000 sztuk albumu, a wszystkie rozeszły się błyskawicznie, mimo braku promocji ze strony mediów.
                                                 Azyl P "Mała Maggie" - źródło Youtube

Kiedy wydawało się, że fani na własnych barkach będą w stanie wynieść Azyl P na szczyt, do gry włączył się złośliwy los. W roku 1986, podczas jednego z koncertów, przez ogromny wysiłek fizyczny, perkusiście, Marcinowi Grochowalskiemu, odkleiła się siatkówka oka. Oznaczało to dla niego koniec kariery. Na pewien czas za garami usiadł Jarosław Szlagowski (wcześniej Oddział Zamknięty i Lady Pank). Mimo wsparcia doświadczonego muzyka, zapadła decyzja o zakończeniu działalności.

Z ówczesnego składu Jacek Perkowski kontynuował gitarowe granie. Później jeszcze przewinął się przez składy takich kapel jak Kobranocka, De Mono czy T. Love. Największy, komercyjny sukces odniósł, jako basista zespołu Ira. Dariusz Grudzień założył zespół Full Blackstone a Marcin Grochowalski bębnił w zespole Stylova.

Reaktywacja Azyl P miała miejsce w 2004 roku. Rok później ukazała się wspominkowa płyta „Życie Na Topie 1983 – 1988”. Dalsze plany zespołu zniweczyła samobójcza śmierć Andrzeja Siewierskiego.  Trzy dni przed końcem roku, 28 grudnia 2007 roku wokalista, który zmagał się z zaburzeniem osobowości typu borderline, rzucił się pod pociąg i zginął na miejscu.

Przed śmiercią zdążył jeszcze wydać solowy album „Samotny Żagiel”. O jego indywidualnej twórczości i ewentualnym powrocie Azylu P mówił Dariusz Grudzień:

„…w momencie kiedy ta muzyka nie była popularna to on nie miał z nią szans. W latach 90-tych kawałki które chciał grać, to był obciach. Dopiero teraz powróciła ta muza ale Andrzej nie doczekał. Strasznie to wszystko przykre.”

Dzięki staraniom Polskiego Radia, w 2012 roku wydano reedycję albumu „Nalot” wzbogaconego o bonusowe piosenki.

Dziś sporo mówi się o powrocie. Coraz głośniej domagają się tego fani, a sami muzycy nie zamykają przed sobą żadnej ewentualności. Dariusz Grudzień mówił kiedyś, że byłby to świetny hołd dla zmarłego wokalisty. Przecież to wciąż jego słowa i jego muzyka. Poza tym, podobno w posiadaniu byłych muzyków Azylu P są jeszcze niepublikowanie nigdy utwory.


Chciałbym serdecznie podziękować Panu Marcinowi Banaszczykowi, redaktorowi naczelnemu portalu naszszydlowiec.pl za udostępnienie wywiadów przeprowadzonych z członkami zespołu Azyl P.
Zachęcam także do odwiedzenia tej strony. Na jej łamach całą ekipę wspomina się dość często jako lokalne legendy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz