środa, 15 października 2014

Krzysztof Zalewski "Zelig"


Kolejna zaległość. Już nie marcowa, jak to było przy okazji „Jaka Jest Twoja Cena”, EP-ki od zespołu Break Your Legs (wydana w marcu 2013). Tym razem opóźnienie jest nieco mniejsze. Omawiana dziś płyta pochodzi z listopada 2013. Nie ma więc jeszcze roku. Zawsze to jakiś drobny sukces.

Z wielką przyjemnością opowiem Wam o drugim krążku autorstwa Krzysztofa Zalewskiego. Dla tych, którzy nie pomną, Krzysztof Zalewski pojawił się w światłach jupiterów w roku 2003, kiedy to śmiałym krokiem przebył wszystkie etapy programu „Idol”, edycja druga. Następnie wygrał ów program i wygrał kontrakt. Przekuł go w 2004 roku na debiutanckiego longplaya „Pistolet”. Pamiętam jak dziś swoje zachwyty nad kawałkiem „Znikam”, zrealizowanym na bardzo wysokim, jak na debiutanta, i jak na nasze realia, poziomie instrumentalnym i wizualnym (jeśli idzie o teledysk). Na tej fali nawet wybrałem się na festyn licealny, gdzie występował.

Potem „Zalef” zniknął faktycznie. A przynajmniej oddalił się nieco od mikrofonu, aby szlifować warsztat i dojrzewać muzycznie w zaciszu chórków i instrumentalnych głębi, między innymi zespołu Hey czy Kasi Nosowskiej w jej projektach solowych.

                                             Krzysztof Zalewski "Ósemko" - źródło Youtube

Samokształcenie zaowocowało 12go listopada 2013 niezwykłym albumem „Zelig” (zainteresowanych tytułem odsyłam do filmografii Woody’ego Allena). Jeśli ktoś, jak ja, polubił Krzysztofa za jego mocny, rockowy głos ze znakomitą chrypą i intrygującym wrzaskiem, będzie musiał przestawić się na bardziej wyszukane formy wokalne, niż to, co Lublinianin prezentował choćby we wspomnianym „Idolu”.

„Jaśniej”, które pojawiło się na krótko przed płytą, rzuciło nieco światła na to, jak przepoczwarzył się nasz bohater. Ciekawe instrumentalne aranżacje, zmieniający się niemal do każdej piosenki sposób ekspresji wokalnej, natężenia emocjonalne, wszystko to jak autograf odciśnięte jest na całokształcie.

I jeszcze te teksty. Sam singiel pod tym kontem już rozpieszcza. Potem jest lepiej. „Spaść”, „Ósemko”, „Zboża”, „Zimowy”. Można lekko wymienić każdą kompozycję. Wszystkie liryki stoją na wysokim poziomie. Jest spokojniej, nostalgicznie, czasem romantycznie w niepokojący, psychodeliczny sposób.

Nie wiem, czy jest sens dalej lizać Zalewskiego po jajkach, z tego co widziałem, 99% recenzji tak właśnie wygląda. Ja mu teraz dopiekę. Za krótko! Nieco ponad pół godziny to dla mnie zdecydowanie za mało. Ale fakt, nie czuję się niedojedzony po takim majstersztyku.

Polecam wszerz i wzdłuż zaznaczające, że moim osobistym faworytem jest utwór „Zboża”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz