sobota, 2 marca 2013

Sound City

Magiczna podróż - jak w "Magical Mistery Tour" Beatlesów. Tak najkrócej można opisać to, co dosłownie przed momentem obejrzałem i chyba niedługo obejrzę raz jeszcze. "Sound City" to dokument, na który czekałem odkąd dowiedziałem się, że Dave Grohl coś takiego uczynił.
Jak to zwykle bywa przy wielkich nadziejach, przy tym, jak nie możesz spać w nocy bo wiesz, że zaraz wydarzy się coś niezwykłego, co uczyni twoje życie innym, zasiadasz w końcu przed wielkim ekranem, wszystkie odgłosy cichną, zaczyna się spokojnie i powoli. Wszystko się zatrzymuje, padają pierwsze słowa: "Gotowy?".

Delikatna gitara reżysera i mocne uderzenie, gdy oczy dostrzegają tytuł "Sound City". Nogi już skaczą, ręce już uderzają o kolana. Zaczyna się wycieczka do przeszłości. Do początków w latach 1969-1973. Buckingham Nicks, Fleetwood Mac, zalew nazwisk i nazw kapel, wszystko to sprawia, że na ciało wstępują ciarki. I chcesz więcej i już zanurzasz się w zrozumieniu, czemu tak kochasz rocka!


Czemu kochają go ci ludzie, którzy miłość realizowali w Sound City Studios. Jak to jest z perkusją, kim właściwie są producenci. Czemu do cholery rzucali gorącym woskiem w Coreya Taylora?! Cała historia nagrywania, historia inspiracji i improwizacji wkrada się do głowy. Czujesz się jak dziecko, które zaraz będzie krzyczeć - ja też tak chcę! Nie otworzę baru, otworzę studio nagraniowe!

Ale to nie tylko historia techniki w przemyśle muzycznym (choć mamy tu pokazy geniuszu od konstruktora konsoli, Neve'a, po fantastycznych inżynierów operujących setkami suwaków i pokręteł). To też historia życia, pomocy, kreowania gwiazd jak choćby Rick Springfield, któremu właściciele studia pomogli stanąć na nogi, zdobyć pierwszą pracę aż w końcu wstawili go do sali nagraniowej.


To też pokaz wytrwałości  wierności pewnym ideałom. Ciężkie lata 80-te, a po nich złoty okres rozpoczęty przez Nirvanę, która ściągnęła do studia życie na nowo. Rage Against The Machine, Frank Black And The Catholics, Queens Of The Stone Age, Nine Inch Nails...


Wspaniała historia i hołd dla tych, co przyczynili się do powstania najlepszych albumów w historii rocka. Przede wszystkim dla  właściciela i założyciela, nieżyjącego już Joe Gottfried.

I nagle wszystko się zmienia, nastaje druga część filmu - "Real To Reel" - gdzie doświadczasz procesu tworzenia - wszystkich tych, których Grohl zjednoczył, by znów poczuć te magię.

Gorąco polecam ten film wszystkim, którzy wciąż wierzą, że dobry rock to kwestia pomysłu, wykonawcy i cudu - w tym wypadku cudu Sound City Studio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz