sobota, 28 stycznia 2012

Jak dzieci...

Zupełnie przypadkiem natrafiłem na ten film.


To, co podoba mi się w nim najbardziej, to wspomnienia z mojego własnego dzieciństwa. Tak samo jak grupa dzieciaków z filmu, wyszukiwaliśmy koła, opony, dętki, felgi. Wszystko, co tylko mogło się toczyć.
Wyciągaliśmy te skarby na szczyty pagórków i spuszczaliśmy w dół patrząc jak uciekają. Do rzeki. Do potoku. W krzaki.
Nasze małe dzieło zniszczenia.
Zupełnie niezrozumiałe jak układanie domino. Godzina ustawiania, kilkakrotne przewracanie prawie gotowej konstrukcji. I minuta zabawy z oglądania jak po kolei części układanki przewracają się.
Jak układanie 10 000 puzzli żeby zaraz potem schować je do pudełka.
(Jak gromadzenie rzeczy, żeby zaraz potem odejść)
Było to na długo przed erą komputera w każdym domu. Długo przed komórką mniejszą niż pustak. Wiele mówi się o tym, że te wszystkie wynalazki zniszczyły dzieciństwo.
Jak widać nie.
To złe wychowanie zniszczyło dzieciństwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz